Za
oknami zafoliowanymi na czarno - sardynka.
Jadę
w busie i mam buzz z Nikt nie suszy, szosa sucha,
czysto.
Szalony kierowca steruje pijanym statkiem.
W
radio pasmo śniadaniowe. Piękni i młodzi
przejmują
eter. Proponują jogging, jogę, jogurt light.
Śmiech
misia Yogi. Poczuj mistykę zakwaszonych mięśni,
mówi
ustawiony. Niech działa enzym, hormon. Niech żyje
król
Julian! Potem trzy minuty dudnią basy i stęka wokal.
Wreszcie:
dość i pora na prognozę pogody. Pogodynka
z
uśmiechem sprzedawcy garnków ogłasza, jakie będzie
tomorrow,
a morowy chłopiec nie może się już doczekać.
Wchodzą
reklamy środków na libido. Wchodzi
polityczny
kwadrans. Kłótnia - lutnia wypada.
Kiedy
wysiadam, ryba wyjęta z puszki,
naprawdę
wysiadam. Tlen działa jak halucynogen.
I
dociera do mnie, że wszystko będzie dobrze, przyjedzie
bajkobus,
dowiezie nam szczęście. Da nam pracę
i
odłożymy procę. Zło wezmą złomiarze.
Złe
wypadnie z obiegu, obiegnie Ziemię happy end:
żyli
w długach, o szczawiu i śliwie.