środa, 17 sierpnia 2016

Bajka na dobranoc



Za oknami zafoliowanymi na czarno - sardynka.
Jadę w busie i mam buzz z Nikt nie suszy, szosa sucha,
czysto. Szalony kierowca steruje pijanym statkiem.
W radio pasmo śniadaniowe. Piękni i młodzi
przejmują eter. Proponują jogging, jogę, jogurt light.
Śmiech misia Yogi. Poczuj mistykę zakwaszonych mięśni,
mówi ustawiony. Niech działa enzym, hormon. Niech żyje
król Julian! Potem trzy minuty dudnią basy i stęka wokal.
Wreszcie: dość i pora na prognozę pogody. Pogodynka
z uśmiechem sprzedawcy garnków ogłasza, jakie będzie
tomorrow, a morowy chłopiec nie może się już doczekać.
Wchodzą reklamy środków na libido. Wchodzi
polityczny kwadrans. Kłótnia - lutnia wypada.
Kiedy wysiadam, ryba wyjęta z puszki,
naprawdę wysiadam. Tlen działa jak halucynogen.
I dociera do mnie, że wszystko będzie dobrze, przyjedzie
bajkobus, dowiezie nam szczęście. Da nam pracę
i odłożymy procę. Zło wezmą złomiarze.
Złe wypadnie z obiegu, obiegnie Ziemię happy end:
żyli w długach, o szczawiu i śliwie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz